Rozpoczęliśmy turnus zaraz po rozdaniu świadectw. Z jednej strony euforia, że rozpoczęły się wakacje, a z drugiej trudna terapia. Pierwszego dnia naszego terapeutycznego spotkania miałam mnóstwo wątpliwości, bałam się, że nie damy rady. Trud ćwiczeń, ograniczenie wszelkich kontaktów, zakaz mediów, dojazdy (w naszym przypadku 90 km w jedną stronę) i ta wolna mowa... Jednak z dnia na dzień coraz bardziej utwierdzałam się, że warto. Choć nie raz łezka w oku się zakręciła: ze zmęczeni, ciągłego pilnowana siebie, rodziny, dziecka, przypominania. Ale teraz wiem, jakie to wtedy było ważne. Systematyczności i przestrzeganie zasad to podstawa. Ogromnym wsparciem była nasza grupa. W chwilach kryzysu mogliśmy zawsze na siebie wzajemnie liczyć. Nie poddaliśmy się. Walczyliśmy 1,5 roku o lepsze jutro na naszego syna. Terapia zakończyła się sukcesem. Szymon mówi płynnie, odzyskał wiarę i nadzieję. Na lekcjach jest bardzo aktywny, ma mnóstwo przyjaciół. Jest pewnym siebie i radosnym nastolatkiem z planami na przyszłości nie bojącym stawiać sobie celów, bo wie, że ciężką pracą zawsze odniesie sukces. A my jako rodzice jesteśmy dumni i wiemy, że to był najlepiej wykorzystany czas dla naszej rodziny. Dodam tylko, że teraz nie zastanawiałabym się ani chwili, aby rozpocząć terapię, bo wiem że warto.
Mama Szymona